sobota, 7 listopada 2015

Przesilenie jesienne

Towarzyszy mi od lat. Dla mnie jesień to opatuleni przechodnie na ulicach. Kichający ludzie w kolejkach w sklepach. Deszcz. Noszenie przez pół dnia pod pachą kurtki, którą rano trzeba było założyć, bo przymrozek. Wizja długiej zimy, kiedy jasno jest tylko przez kilka godzin. Droga "ku gorszemu".
Zresztą, już to mówiłam.
I ta chandra moja doroczna. Wyglądam przez okno o 7:00 i strach mnie ogarnia. Nim wskoczę na obroty jest 10:00. Gorzej miałam tylko w 2. trymestrze ciąży. Tak uwielbiam przecież spacery. Z całego serca! Więc czemu największą ochotę mam zakopać się pod kołdrą, choćby szkrab cały dzień miał mi skakać po głowie?




I nic mnie te kolory jesieni nie przekonują, ani że sezon na gorące herbaty i grube swetry rozpoczęty. Czekam na zimę, przytulniejszą, zdecydowaną, trochę świąteczną. Urokliwszą. Zimę, kiedy jesteśmy już bardziej po tej lepszej stronie roku :)

czwartek, 5 listopada 2015

Jak kocha Mama

Kocham swojego Męża. Kocham rodziców. Brata. Bliskich mi jest jeszcze kilka osób. Wiele bym dla nich zrobiła. Może wszystko, choć "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" :) Są mi drodzy, choć czasem się na nich gniewam. Złoszczę. Marudzę im, że nie tak postąpili, jak moim zdaniem powinni. Mamy wzloty i upadki, normalne. Ale kochamy się, wierząc, że bezinteresownie.

Jednak miłości do dziecka nie da się porównać do żadnej innej. Jestem z tych, co starają się nie narzekać. Nawet jak młoda ma zły dzień i potrzebuje być cały czas na rękach, a mi już kręgosłup odpada. Albo jak budzi się w nocy co godzinę. Traktuję to jako normę i uroki macierzyństwa. Chciałam to mam ;) Kiedy przychodzi zmęczenie lub zniecierpliwienie, bo po 1,5-godzinnym usypianiu Mel ma szeroko otwarte oczy, a ja chęć zaśnięcia choćby na stojąco, biorę głęboki oddech i myślę "Hej, będziesz za tym tęsknić, kiedy twój pachnący noworodek skończy 5, a potem 15 lat, i nie będzie Cię potrzebował ani do zasypiania, ani prawdopodobnie do wielu innych rzeczy - a przynajmniej jasno będzie dawał Ci to do zrozumienia" ;) Ale nie powiem, zdarza mi się poskarżyć, że sił mi brakuje do tego czy tamtego. A jednak, mimo wszystko, patrzę na Nią i wiem, że w ogień bym skoczyła. Że będę lulać i kołysać choćby całą noc, jeśli będzie trzeba. Sto razy przeczytam każdą książkę. Po dniu pełnym zajęć starczy mi zapału, żeby razem powygłupiać się na macie. Żeby usłyszeć Jej śmiech. Nie muszę tego sprawdzać, żeby wiedzieć. Dzisiaj to Ona jest moim motorem napędowym. Widzę w Niej część siebie, ale widzę też całkiem odrębną istotę, którą mam przyjemność wychowywać. I wychowam ją tak, żeby radością była nie tylko dla mnie, ale też dla innych. Mam nadzieję. 

Moim zdaniem, miłość nie jest ślepa. Poza tą mamową :) Ta jest :)