czwartek, 5 listopada 2015

Jak kocha Mama

Kocham swojego Męża. Kocham rodziców. Brata. Bliskich mi jest jeszcze kilka osób. Wiele bym dla nich zrobiła. Może wszystko, choć "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" :) Są mi drodzy, choć czasem się na nich gniewam. Złoszczę. Marudzę im, że nie tak postąpili, jak moim zdaniem powinni. Mamy wzloty i upadki, normalne. Ale kochamy się, wierząc, że bezinteresownie.

Jednak miłości do dziecka nie da się porównać do żadnej innej. Jestem z tych, co starają się nie narzekać. Nawet jak młoda ma zły dzień i potrzebuje być cały czas na rękach, a mi już kręgosłup odpada. Albo jak budzi się w nocy co godzinę. Traktuję to jako normę i uroki macierzyństwa. Chciałam to mam ;) Kiedy przychodzi zmęczenie lub zniecierpliwienie, bo po 1,5-godzinnym usypianiu Mel ma szeroko otwarte oczy, a ja chęć zaśnięcia choćby na stojąco, biorę głęboki oddech i myślę "Hej, będziesz za tym tęsknić, kiedy twój pachnący noworodek skończy 5, a potem 15 lat, i nie będzie Cię potrzebował ani do zasypiania, ani prawdopodobnie do wielu innych rzeczy - a przynajmniej jasno będzie dawał Ci to do zrozumienia" ;) Ale nie powiem, zdarza mi się poskarżyć, że sił mi brakuje do tego czy tamtego. A jednak, mimo wszystko, patrzę na Nią i wiem, że w ogień bym skoczyła. Że będę lulać i kołysać choćby całą noc, jeśli będzie trzeba. Sto razy przeczytam każdą książkę. Po dniu pełnym zajęć starczy mi zapału, żeby razem powygłupiać się na macie. Żeby usłyszeć Jej śmiech. Nie muszę tego sprawdzać, żeby wiedzieć. Dzisiaj to Ona jest moim motorem napędowym. Widzę w Niej część siebie, ale widzę też całkiem odrębną istotę, którą mam przyjemność wychowywać. I wychowam ją tak, żeby radością była nie tylko dla mnie, ale też dla innych. Mam nadzieję. 

Moim zdaniem, miłość nie jest ślepa. Poza tą mamową :) Ta jest :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz