wtorek, 29 września 2015

Jak wróciłam do formy po porodzie?

Nie piszę tego, aby się chwalić. Nie jestem gwiazdą fitnessu, nie będę też polecać żadnej świetnej, prozdrowotnej diety przyspieszającej powrót do formy. Chciałabym tylko udowodnić wszystkim przyszłym Mamom, że nie taki diabeł straszny. Ciąża nie musi zrujnować naszego ciała.

Do 6. m-ca swój brzuch nazwałabym uroczym. Piłeczka z przodu. Celowo nosiłam dopasowane ubrania, by maksymalnie go eksponować. Lubiłam go i podobałam się sobie z nim. Po 30. tygodniu zaczął rosnąć... Przed porodem (w 41. tygodniu) dosłownie "zachodziłam na zakrętach". Był wielki. Dowód? Proszę bardzo...



Byłam pogodzona z tym, że po porodzie nie od razu będę wyglądać super. Planowałam po 6-tygodniowym okresie połogu zabrać się za delikatne ćwiczenia, żeby brzuch choć trochę przypominał ten sprzed ciąży. Fakt, natura obeszła się ze mną dość łagodnie. Nie miałam rozstępów, moja skóra dobrze znosiła obecność powiększającej się lokatorki. Miałam więc nadzieję, że przy odrobinie samodyscypliny, wykonując ćwiczenia wzmacniające mięśnie, wrócę do sylwetki, jaką miałam wcześniej :)
Tymczasem, zrobiło się samo. Okazało się, że dieta mamy karmiącej (bardzo lekkostrawna w pierwszych tygodniach po porodzie) + karmienie piersią + nieustanne noszenie maluszka na rękach = SUKCES! 
Brzuch zniknął w 2 tygodnie. Talię odzyskałam po około miesiącu. Po 4 miesiącach jedyną pozostałością jest blada linea negra (nie zniknęła jeszcze całkowicie) i brak mięśni ;) - jednak to wina tego, że do tej pory do żadnych ćwiczeń się nie zmotywowałam.




Ani w ciąży, ani później, nie stosowałam żadnej specjalnej diety. Oczywiście, starałam się zdrowo odżywiać, jednak nie zrezygnowałam ani ze słodyczy, ani z pizzy od czasu do czasu ;) Przytyłam książkowe 11 kg.

Myślę, że szybki powrót do formy zawdzięczam:
- długim spacerom! Zarówno w ciąży, jak i po. Spacer to obowiązek i przyjemność.
- aktywności życiowej. Mimo problemów z kręgosłupem i zmiennego samopoczucia, przez całą ciążę starałam się robić wszystko to, co wcześniej. Sprzątanie, zakupy, wyjazdy... Lenistwo i relaks owszem, ale nie całymi dniami ;)
- wsłuchaniu w siebie i swój organizm. Jem, kiedy jestem głodna / mam na coś naprawdę ochotę, a nie tylko dlatego, że jestem w ciąży i dziecko potrzebuje.
- dbaniu o skórę. Już od 3. m-ca stosowałam kremy przeciw rozstępom. Do pielęgnacji i masażu polecam też olejek ze słodkich migdałów.
- młodemu wiekowi ;) Po 20stce regenerujemy się szybciej, niż po 30stce, nic nowego. A więc im szybciej dziecko, tym lepiej ;)
- genom... To prawda, że nie na wszystko mamy wpływ. Znam dziewczyny, które przybrały dużo kg mimo pilnowania diety, a rozstępy pojawiły się mimo używania drogich kremów. Mimo to jestem przekonana, że warto się starać i pomóc naturze - dbanie o siebie nam nie zaszkodzi, a może pomóc. Warto mieć "dobre nawyki".

A ponad wszystko uważam, że nawet jeśli ciąża pozostawia po sobie pamiątki w postaci defektów kosmetycznych na naszych ciałach, to nie są to defekty, których należy się wstydzić lub które trzeba ukrywać. Są zupełnie normalnym następstwem zmian, które w nas zaszły, i najczęściej stanowią kolosalny problem tylko w naszych oczach.
A na koniec zachęcam do zapoznania się z kampanią #loveyourlines. Inicjatywa godna podziwu :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz